Rozdział 5
Musiałam wyglądać głupio, stojąc tak w wejściu do salonu z talerzem ciastek, czerwona jak lukier na nich i ze zdezorientowaną miną. Nie wiedziałam co teraz robić. Szybko przeanalizowałam w myślach możliwości. Mogłabym podać talerz stojącemu obok Edwardowi i szybko pobiec do domu. Nie, to głupie, wyszłabym na tchórza. Mogłam podejść do gości Yvonne i Edwarda i poczęstować ciastkami. No tak, to byłoby takie .. spontaniczne. Tyle, że co ja się łudzę, w życiu tak nie zrobię, prędzej zapadnę się pod ziemię.
- Umm, to ja może nie będę przeszkadzać .. - wyjąkałam z siebie po raz kolejny spoglądając na wszystkich siedzących w salonie. Pięć kobiet, które pewnie musiały być matkami chłopaków. Przez chwilę zastanowiłam się co z ich ojcami, ale w gruncie rzeczy, to nic specjalnego, może akurat są zajęci lub coś innego.
Przeniosłam wzrok na chłopaków. Tak, to Ci sami co w kawiarni, na sto procent. Czerwonospodniowy i loczek siedzieli obok siebie na małej dwuosobowej kanapie. Spojrzeli na siebię i uśmiechnęli się lekko. Za nimi, blondyn pochylał się lekko nad oparciem kanapy. Zauważyłam, że spoglądał w moją stronę. Raczej na ciastka niż na mnie, ale to szczegół. Kolejny z piątki, wyglądający na jakiegoś gościa z zagranicy z ciemniejszą niż reszta karnacją, stał bliżej okna i wydawał się być zupełnie nie zainteresowany całą sytuacją. Spoglądał przez okno w zamyśleniu. Obok niego stał odwrócony w moją stronę piąty chłopak. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. Jasnobrązowe włosy, dość wysoki, ubrany w koszulę w kratę, ale sprawiał wrażenie takiego spokojnego, miłego. ''Typ chłopaka z sąsiedztwa. '' jakby to powiedziały dziewczyny. - Smacznego. - powiedziałam uśmiechając się i podałam talerz z ciastkami Edwardowi. Uśmiechnęłam się po raz kolejny i wycofując się na korytarz, rzuciłam jeszcze "Do widzenia ! " . Wdech, wydech , wszystko poszło dobrze. No, może poza tym, że wychodząc przewróciłam się o stojące na podłodze pudło, ale .. To może się każdemu zdarzyć, tak ?
Przeniosłam wzrok na chłopaków. Tak, to Ci sami co w kawiarni, na sto procent. Czerwonospodniowy i loczek siedzieli obok siebie na małej dwuosobowej kanapie. Spojrzeli na siebię i uśmiechnęli się lekko. Za nimi, blondyn pochylał się lekko nad oparciem kanapy. Zauważyłam, że spoglądał w moją stronę. Raczej na ciastka niż na mnie, ale to szczegół. Kolejny z piątki, wyglądający na jakiegoś gościa z zagranicy z ciemniejszą niż reszta karnacją, stał bliżej okna i wydawał się być zupełnie nie zainteresowany całą sytuacją. Spoglądał przez okno w zamyśleniu. Obok niego stał odwrócony w moją stronę piąty chłopak. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. Jasnobrązowe włosy, dość wysoki, ubrany w koszulę w kratę, ale sprawiał wrażenie takiego spokojnego, miłego. ''Typ chłopaka z sąsiedztwa. '' jakby to powiedziały dziewczyny. - Smacznego. - powiedziałam uśmiechając się i podałam talerz z ciastkami Edwardowi. Uśmiechnęłam się po raz kolejny i wycofując się na korytarz, rzuciłam jeszcze "Do widzenia ! " . Wdech, wydech , wszystko poszło dobrze. No, może poza tym, że wychodząc przewróciłam się o stojące na podłodze pudło, ale .. To może się każdemu zdarzyć, tak ?
***
Następnego dnia, kiedy tylko upewniłam się, że gości Yvonne , a także i Edwarda NA PEWNO u Niej nie ma (Mam nadzieję, że nikt mnie nie zauważył, stojącej prawie cały czas w oknie lub biegającej po klatce, musiałam wyglądać jak idiotka ..) jak najszybciej pobiegłam do jej domu. Oczywiście na wszelki wypadek sprawdziłam czy nie mam na sobie mąki bądź lukru, a zamiast wielkiej, granatowej koszula z napisem "NOC NAUKOWCÓW" coś wyglądającego bardziej normalnie. Wygodna, ale wyglądam w niej jak w worku ziemniaków, taak ..
Zapukałam tradycyjnie do drzwi, a już po chwili otworzyła mi Yvonne. Uśmiechnięta, ale chyba trochę zmęczona zaprosiła mnie do środka. Przez chwilę nie mogłam uwierzyć własnym oczom, mieszkanie było takie .. duże !
-Jest różnica, prawda ? - zapytała się Yvonne widząc moją reakcję. Zupełna odmiana ! - Bez starych mebli i tych wszystkich moich gratów mieszkanie jest na prawdę duże. - wyjaśniła. No tak, rzeczywiście, cała zmiana polegała na braku mebli i zalegających wszędzie różnych pamiątek. Nie było też kwiecistych tapet, ściany były gładkie i jednokolorowe, pomalowane świeżą farbą. - Chyba nie sądziłaś, że piątka młodych chłopców będzie mieszkać w mieszkaniu tak staromodnie urządzonym jak moje ? Co prawda, ja lubiłam moje staromodne, ciasne mieszkanie, ale .. Ale teraz jest tu przestronnie, hmm ? - zapytała spoglądając z uśmiechem na swoje odmienione mieszkanie.
- No tak, trzeba przyznać, jest .. inaczej. - Nie wiedziałam jednak czy taka wersja mieszkania Yvonne też mi sie podoba, przyzwyczaiłam się do tej poprzedniej. Ale ma rację, ta piątka wolała coś nowocześniejszego. - Hmm, mam takie pytanie. Ale .. Jak oni się wszyscy tu pomieszczą ? Dziesiątka ludzi na tak małej powierzchni ..
- Jaka dziesiątka ? - spytała Yvonne ze zdziwieniem. - Nie mówiłam Ci, że będą tu mieszkać tylko Ci chłopcy, bez rodziców ? Są już na tyle dorośli, żeby zamieszkać osobno.. - wyjaśniła. Whoa, szykuje się niezła zabawa .. - Oj, no nie dziw się tak ! - upomniała mnie Yvonne przeczuwając co myślę. Imprezy ? Hałas ? Demolowanie mieszkania ? Przy piątce chłopaków to bardzo możliwe. - Nie poznałaś ich jeszcze, a ja znam ich już od jakiegoś czasu. Mimo pozorów są dobrze wychowani i całkiem spokojni, a do tego na prawdę przemili. - ciągnęła rozpływając się z zachwytu nad nimi. No bez przesady, czym oni niby są, chodzącymi ideałami ? - A poza tym, niedoceniasz mojego mieszkania, popatrz ile tu teraz miejsca ! - powiedziała z podekscytowaniem i pociągnęła mnie lekko za nadgarstek. - Popatrz tu, kuchnia, a tu salon z jadalnią. Bez tej wielkiej szafy grającej ze Słowacji i pianina mojej matki zrobiło się tu całkiem sporo miejsca. - widać było, że jest w swoim żywiole, oprowadziła mnie po całym domu i .. Muszę przyznać, nie doceniałam jej mieszkania. Chyba przez to, że nigdy tak do końca nie chodziłam po Nim. Nawet nie wiedziałam, że w tym domu są aż trzy sypialnie.. Do tego kuchnia, salon z jadalnią, łazienka, a także 'pokój do niczego' czyli miejsce, które będzie pewnie służyć za składzik gratów. W takim mieszkaniu na pewno się pomieszczą..
- A tak właściwie.. Skoro pozbyłaś się już prawie wszystkich mebli, to gdzie teraz będziesz spać czy coś ? - spytałam opierając się o zostawioną w kuchni lodówkę.
- Jedną noc przeżyję na kanapie, nic mi się nie stanie. - powiedziała nalewając do jednego z dwóch kubków, które jeszcze zostały soku jabłkowego. Pokiwałam ze zrozumieniem głową, ale ..
- Hej, jak to jedną noc ? - spytałam zdezorientowana uderzając niechcący łokciem o drzwi lodówki. Ach, nie ma to jak uderzyć się w 'to' miejsce.. - Jak to jedną noc ? To znaczy, że wyprowadzasz się w niedzielę ?
- Cassandro, coś Ty taka dziś jakaś zamyślona, przecież Ci mówiłam. - upomniała mnie Yvonne przyglądając sie mi uważniej. Nie przypominam sobie, żeby mi mówiła, czy mogłam być myślami aż tak daleko ? - Tak, wyprowadzam się jutro, w niedzielę, a nowi lokatorzy wprowadzą się w przyszłym tygodniu, jak tylko przeniosą tu swoje meble i inne rzeczy. Do końca tygodnia zdążą załatwić wszystkie sprawy związane ze szkołą i od poniedziałku przyszłego tygodnia będą już mieli wszystko ułożone. Teraz już wszystko rozumiesz ? - spytała przyglądając mi się z troską. Pewnie myśli, że jestem jakaś niewyspana czy coś, a ja po prostu .. Nie zawsze słucham uważnie. Ale mniejsza o to, w tej chwili ważniejsze jest to , że już jutro na zawsze pożegnam się z moją codziennością. Tłumaczenia, że będę Yvonne odwiedzać mnie nie pocieszają, to już nie to samo. Ale cieszę się jej szczęściem, a przy Edwardzie jest na prawdę szczęśliwa. Ale mimo wszystko, będę tęsknić.
***
- Obiecaj, że nie będziesz płakać. - powiedziała mama ubierając pierwsze lepsze buty. Chciała razem ze mną pożegnać Yvonne, w końcu też dużo dla niej zrobiła. Nie wiedziałam, czy mogę jej to obiecać, w końcu rozstania mają do siebie to, że są smutne, tak ? Na wszelki wypadek zmyłam całkowicie tusz z rzęs, bo choć nakładam go nie tak dużo, gdy płaczę często przecieram oczy, więc wyglądałabym pewnie jak zombie. Nie tego chciałaby Yvonne. Dla niej najlepiej by było, gdybym była radosna i szczęśliwa, a ja po prostu będę tęsknić. Mimo wszystko, będę bardzo tęsknić.
W mieszkaniu nie zostało już prawie nic. Torba podróżna i jedna, mała walizka. Wszystko inne było już w drodze do Redhill. Wszystko było inne. Ściany były gładkie, pomalowane lateksową farbą, a nie pokryte kwiatową tapetą. Stare, wręcz zabytkowe meble znikły, a na ich miejsce pojawią się pewnie jakieś nowoczesne modele. Telewizor sprzed dobrych kilkudziesięciu lat, ze śmieszną anteną, której bałam się dotykać też zniknął, ustępując miejsce innemu, nowemu modelowi.
- No więc .. Czas się pożegnać. - powiedziała Yvonne głosem innym niż zawsze. Zostawia wszystko co znane w imię miłości, poniekąd to piękne. - Nie jestem dobra w głoszeniu przemówień, więc chciałabym tylko powiedzieć, że .. - głos załamał jej się w tym miejscu, a oczy zaszkliły lekko. Przez myśli przeleciało mi milion wspomnień, ale powstrzymałam łzy. - Będę tęsknić za tym miejscem i za wspaniałymi sąsiadami. Mam nadzieję, że będziecie Nas odwiedzać, tam w Redhill. Dużo by to dla mnie znaczyło .
- Mamy duży ogród, można by tam zagrać sobie w piłkę. - podsunął Edward uśmiechając się do Erica, a malec odwzajemnił uśmiech prezentując swoje szczerbate, ale słodkie uzębienie.
- Na pewno Was odwiedzimy, z wielką chęcią. - potwierdziła moja mama ściskając dłoń Erica. Czemu pożegnania zawsze muszą być takie rozstrajające ?
- Wezmę już może tą walizkę .. - powiedział Edward podnosząc z ziemi małą walizkę w kwiaty wiśni. - Poszedłbyś ze mną, młody ? - zwrócił się do Erica, na co 'młody' zareagował z entuzjazmem i podbiegł do mężczyzny. Zawahał się chwilę i podbiegł jeszcze do Yvonne ściskając ją mocno. Ruszyli do drzwi i wyszli na zewnątrz, a mama podeszła do Yvonne i równie mocno ją uściskała. Szeptały coś do siebie, a ja odsunęłam się lekko, nie chcąc sprawiać wrażenia podsłuchującej. Wyjrzałam przez okno i zamyśliłam się na chwilę. Nawet nie zauważyłam, gdy mama wyszła w ślad za Ericiem i Edwardem, a ja zostałam sama z Yvonne. Trzeba się pożegnać.
- Cassie .. - zaczęła, ale nie dokończyła, obu Nam zaszkliły się oczy i momentalnie łzy pociekły mi po policzkach, a przecież nie chciałam płakać. - Nie płacz, na prawdę, to nie powód do płaczu.. - powtarzała przytulając mnie, choć jej łzy kapały mi na ramię. Czułam zapach jej delikatnych perfum i przypomniało mi się, gdy tak samo przytulała mnie, gdy tylko miałam jakiś problem. - Cassandro Jane Amelie Parrish, jesteś wspaniałą dziewczyną, której nigdy nie zapomnę i która nie zapomni mnie. Obiecuję, że mimo wszystko nie stracimy kontaktu. Chciałabym , żebyś była szczęśliwa i mam nadzieję , że będziesz. Kocham Cię. - ostatnie słowa wypowiedziała już łamiącym się głosem mocniej mnie obejmując. - I będę zaszczycona, gdy zechcesz być na moim ślubie.
- Na pewno będę i .. Yvonne, dziękuję za wszystko, na pewno będziesz szczęśliwa. A gdy Ty będziesz, to .. Ja też będę. Dziękuję za wszystko. – wydusiłam z siebie wtulona w Yvonne.
Wiatr zawiał mocniej i do mieszkania wleciało zimne powietrze, omiatając Nas stojące na środku. I przez chwilę czułam się zupełnie spokojna, tak jakby już nigdy nie miało stać się coś złego. Bo wszystko się zmienia, ale miejmy nadzieję, że na dobre.
***
No i jest #5 :D . Dziękuję za wszystkie komentarze, wejścia, obserwacje i opinie, to naprawdę magiczne, wiedzieć, że ktoś to czyta i do tego mu się podoba .Zapraszam do komentowania :3
Nie wiem tylko kiedy pojawi się #6, muszę poprawić oceny z matematyki, więc wiecie, lekkie urwanie głowy :p
***
No i jest #5 :D . Dziękuję za wszystkie komentarze, wejścia, obserwacje i opinie, to naprawdę magiczne, wiedzieć, że ktoś to czyta i do tego mu się podoba .Zapraszam do komentowania :3
Nie wiem tylko kiedy pojawi się #6, muszę poprawić oceny z matematyki, więc wiecie, lekkie urwanie głowy :p
o, będę pierwsza. na prawdę świetny rozdział, bardzo, ale to bardzo spodobał mi się opis chłopaków w domu yvonne. a to pożegnanie .. czułam się, jakbym to ja miała się żegnać, na prawdę świetnie oddajesz atmosferę opowiadania. czekam na następny i powodzenia w poprawianiu ocen z matematyki xx
OdpowiedzUsuńDziękuję, na prawdę ! :3
UsuńUmiesz świetnie oddać tą atmosferę... Opisujesz wszystko w drobnych szczegółach i dzięki temu widzę tą historię przed sobą ;D
OdpowiedzUsuńPowodzenia w matmie :D
O ranyy tak sie wczułam że przy pożegnaniu Cassie i Yvonne miałam ochotę ryczeć..! To takie smutne..:( Ale rozdział jest naprawdę cudowny świetnie ci wyszedł i wgl. Umiesz świetnie opisywać to wszystko i bardzo mi się to podoba :) Z niecierpliwością czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńSmutne pożegnanie, ale jestem za nowymi sąsiadami. (http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, bez nowych sąsiadów nie byłoby tak ciekawie, haha :D
UsuńNie mogę pojąć jak można tak pięknie pisać, opisywać wszystkie drobnostki i błahostki, każda reakcję, emocje, kolorystykę, wystrój. Sprawiasz jakbym sama to przeżywała, była tam. Pożegnanie Cassie i Yvonne opisałaś dokładnie, zachowanie chłopców też całkiem nieźle. Jestem zakochana w Twoim opowiadaniu. Jest jednym z najlepszych. Czekam na następny rozdział. :D xx
OdpowiedzUsuńO matko, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy taka opinia , dziękuję !
UsuńBoskie:P czekam na więcej :) Nowi sąsiedzi hmm.. zapowiada się ciekawie :) nie mogę się już doczekać :)
OdpowiedzUsuńO taak, nowi sąsiedzi :D Dziękuję :)
UsuńŚwieeeeetneee! Uwielbiam to, jak wszystko tak dokładnie opisujesz, te dialogi i drobne gesty, wystrój, błahostki. To sprawia, że Twoje opowiadanie jest jeszcze piękniejsze i nie sposób nie wyobrazić sobie tego wszystkiego. Zazdroszczę takiego oryginalnego talentu;) Czekam na kolejny rozdział! xxx
OdpowiedzUsuńO matko, na prawdę dziękuję, to wiele dla mnie znaczy :3
Usuńkooocham twój blog dziewczyno! :D
OdpowiedzUsuńO kurcze, dziękuję na prawdę ! :3
UsuńHej masz świetny blog ; ).Zapraszam także na mój http://stole-my-heart-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję i chętnie wpadnę na Twój blog :)
Usuń