czwartek, 26 kwietnia 2012

#10


Rozdział 10

Siedziałam w pustej klasie, którą woźna wspaniałomyślnie pozwoliła mi otworzyć i czekałam na Violę. Wyjątkowo, nie spóźniała się, to ja przyszłam pół godziny przed czasem. Nie mogłam usiedzieć w pustym domu, mając wrażenie, że coś zaraz mnie zabije, zgwałci i zje. Albo odwrotnej kolejności. Wczoraj wieczorem uparłam się i przekonałam samą siebie do oglądnięcia Koszmaru z Ulicy Wiązów takie są tego skutki ...
Piętnaście minut później do klasy weszła Viola. Uśmiechnęła się lekko na powitanie i bez zbędnych ceregieli usiadła naprzeciwko mnie.
- Od czego zaczynamy ? – spytała wyciągając długopis z kolorowej torby na ramię.
- Od początku. - postanowiłam to już wczoraj rano. Wiedząc jakie wiadomości ma Viola, postanowiłam wytłumaczyć jej wszystko po kolei, od początku książki. Spodziewałam się .. czegoś okropnego, niekończącej się pracy i braku zupełnych postępów, a tu proszę, dziewczyna pojęła to dość szybko. najpierw odmiany czasowników, potem dwa czasy przeszłe i przyszły, a na końcu zdążyłam jeszcze wytłumaczyć tryb rozkazujący.
- Dobra, rozumiem. Następnym razem to poćwiczymy, dla pewności ? - spytała zadowolona z postępów. W takim tępię nie będziemy musiały długo się spotykać.
- Jeśli czasownika nie ma w tabelce, dodajesz te końcówki, które napisałam Ci na kartce do normalnego czasownika .. - tłumaczyłam właśnie Imperfekt, gdy ktoś zapukał do klasy. W mojej głowie od razu pojawiły się sceny z "Koszmaru" , a Viola spojrzała tylko na mnie i nie zastanawiając się długo krzyknęła donośne "Proszę ! ".
Zza drzwi wychyliła się głowa z postawionymi na żelu ciemnymi włosami, która sekundę później znikła z powrotem, zdążając powiedzieć tylko "Pomyliłem klasy, sorry !" i zatrzasnąć drzwi z powrotem. Nie wiem czemu, bo to wcale aż tak śmieszne nie było, ale i ja i Viola wybuchamy szaleńczym śmiechem i nie potrafimy się opanować przez kilkanaście minut. Wystarczy jedno spojrzenie i głupawka zaczyna się od nowa. Godziny wytłumaczę jej następnym razem ..

***

- Proszę pani, mogłabym wyjść do toalety ? - spytałam grzecznie podnosząc rękę w górę. Fizyka była tak nudna, jak tylko mogłaby być i czułam, że jeszcze chwila, a zacznę kopać krzesło Natalie siedzącej przede mną, od tak, dla zabawy.
Nauczycielka skinęła tylko głową, żeby nie przerywać 'ciekawej' lekcji. Nie miałam zamiary iść do toalety, wolałam raczej zaczerpnąć trochę .. powietrza, więc ruszyłam korytarzem przed siebie zdecydowana na małą przechadzkę po budynku. Obeszłam dookoła całe drugie piętro nie natrafiając na nic ciekawego nie licząc nie otwartej butelki Frugo, którą ktoś albo zapomniał, albo .. Zostawił na potem. Zeszłam bocznymi schodami na pierwsze piętro zastanawiając się ile czasu mogę spędzić 'w toalecie', ale fizyczka pewnie nie będzie się wściekać, jeżeli z kilku minut zrobi się dziesięć. Jest zajęta wykładem na temat różnicy między prędkością a przyspieszeniem, czy czymś w tym typie, nie słuchałam za bardzo. W połowie schodów zauważyłam, że ktoś stoi przy jednym z kaloryferów, pochylony nad nim. Z daleka nie widzę kto to dokładnie, ale kilkanaście kroków później jestem pewna, że to ten mulat z Piąteczki Chłopaczków (nazwa made by Natalie), Zayn. Podeszłam bliżej i stanęłam tuż za Nim.
- Szukasz czegoś ? - spytałam znienacka, na co podskoczył przestraszony. Musiałam naprawdę zebrać się w sobie, żeby nie wybuchnąć śmiechem na jego reakcję.
- To nie ładnie zachodzić tak zachodzić ludzi od tyłu. - upomniał mnie podnosząc się znad kaloryfera.
- Spokojnie, nie chciałam Cię zgwałcić. - rzuciłam podchodząc do niego i opierając się o ścianę przy grzejniku. Suchary to moja specjalność. Zayn rzucił mi niezrozumiałe spojrzenie, ale po chwil uśmiechnął się, unosząc lekko kąciki ust. - No więc, zgubiłeś się czy coś ?
- Zgubiłem coś. Konkretniej notatnik. - wyjaśnia i siada na grzejniku obok mnie. - Siedziałem tutaj i pisałem, nie widziałaś go ? Czarny w białe klucze wiolinowe i nutki.
- Grasz na jakimś instrumencie ? - pytam z ciekawości. Zeszyty w nutki są raczej do muzyki, może gra na gitarze ? Chłopcy z gitarą są świetni ..
- Raczej piszę piosenki. - mówi odwracając wzrok. - Ale tylko dla siebie. No więc, widziałaś go gdzieś ?
- A nie spadł może między rurki ? - sugeruję i w tym samym momencie schylam się, żeby owy zeszyt wyciągnąć. Podaję mu go śmiejąc się lekko i z cichym "Cześć. " wracam w stronę klasy. Z kilku minut zrobiło się dziesięć, a z dziesięciu piętnaście ..

***

- Nie tym tuszem, weź ten podkręcający rzęsy ! - krzyknęła Natalie wyrywając Mary buteleczkę z tuszem z rąk. Delikatnym ruchem pociągnęła rzęsy siedzącej na stołku Lauren i profesjonalnie spogląda teraz z zadowoleniem na efekt. - Masz piękne, długie rzęsy. I to ja wiem, jak je pomalować !
- Mary, przecież wiesz, że nie wolno się sprzeciwiać światowej sławy makijarzystce ! - odzywam się siedząc na fotelu w rogu. Nie uczestniczę w przygotowaniach, rozsiadłam się wygodnie i próbując skupić się na czymś pożytecznym, chwyciłam pierwszą lepszą gazetę i zagłębiłam się w bardzo interesujący artykuł o szkodliwości posiadania w domu zwierząt. A ja tak lubię zwierzęta ..
Natalie rzuciła mi tylko pełne dezaprobaty spojrzenie i wróciła do przygotowania Lauren na spotkanie z Harrym. Przyglądam się przez chwilę pracy Natalie, która skupia całą swoją uwagę na wykonywanym zajęciu. Mam wrażenie, że dobrze wie co robi, zachowuje się tak .. Profesjonalnie.
- Musisz wyglądać perfekcyjnie i zrobić na nim piorunujące wrażenie .. - mruczy pod nosem muskając kości policzkowe różem. Przez chwilę zastanawia się jak podkreślić usta, aż decyduje się na delikatną szminkę w odcieniu przydymionego różu. Przygotowania dobiegają końca i Natalie dumna ze swojej pracy prezentuje Nam zupełnie odmienioną Lauren. Makijaż, nie wyzywający, wydobył z Niej jakieś takie .. Naturalne piękno. Oczy wyglądają na jeszcze większe i jeszcze piękniejsze niż zazwyczaj. Przez chwilę czuję małe ukłucie gdzieś tam w głębi, też chciałabym tak wyglądać.
- Wyglądasz .. zjawiskowo. Zrobisz na wszystkich dookoła wielkie wrażenie. - mówię delikatnie obejmując przyjaciółkę. Nie kłamię, wygląda wspaniale.
- Dziękuję, że jesteście. - mówi tylko i przytula Nas wszystkie, stoimy w kupie na środku salonu przez kilka minut, w zupełnej ciszy. Jesteśmy tylko dla siebie nawzajem.
W końcu przerywamy Nasz zbiorowy uścisk. Natalie i Mary idą do kuchni po coś do picia, a ja ruszam za Lauren do jej pokoju. Siadam na skraju łóżka nakrytym narzutą w kolorowe kwiaty, a dziewczyna szuka czegoś w szafce.
- Myślisz, że będą pasować ? - pyta, wyciągając z szuflady małe różowe wkrętki. Do czarnej bluzki w różowe grochy, na pewno. - Cassie, ja .. Mam wrażenie, że jesteś zła, że z Nim idę na ten spacer. Ale przecież Wy ze sobą nie jesteście, ani nic. Nie możesz być zazdrosna. - mówi spoglądając na mnie i wyczekując odpowiedzi.
- Lauren, nie jestem zła. Idź i baw się dobrze ! Zawróć mu w głowie kochanie. - mówię obejmując przyjaciółkę. Teoretycznie nie jestem zła, to coś innego, ale .. Dziewczyna ma rację. Nie powinnam, a czuję się .. zazdrosna.
- No to co, wyślę Wam esa i spotkamy się w Marylin , co ? - spytała Lauren już w salonie. Sączyłam leniwie odgazowaną już colę i chciałam już wrócić do domu. Położyć się pod kocem, zaparzyć herbaty i posiedzieć z dobrą książką.

***

Do kawiarni przychodzę pierwsza, od razu po dostaniu esemesa. Jednym pchnięciem otwieram ciężkie drzwi z ciemnego szkła i wchodzę do środka. Nie jest tłoczno ani gwarno, ale we wnętrzu panuje dość duży ruch. Jak dla mnie to lepiej, nikt nie zwróci uwagi na niepozorną nastolatkę siedzącą przy witrynie. W spokoju poczekam na dziewczyny, które znając życie, przyjdą dopiero za jakieś pół godziny. Czyli dwadzieścia minut po czasie.
Jedna z najprzyjemniejszych rzeczy w całym tym lokalu jest taka, że po jakimś czasie, obsługa zna Cię na tyle, żeby wiedzieć jak do Ciebie podchodzić. Ja na przykład, jestem stałą klientką od czasu powstania lokalu, czyli jakichś dwóch lat i zaskarbiłam już sobie przychylność innych. Właścicielami jest dwójka mężczyzn mających na oko jakieś 25 lat. Tak na prawdę nie wiem czy to bracia, przyjaciele, czy może para, ale są sympatyczni i pełni zrozumienia. Oprócz nich w kawiarni pracuje pogodna dwudziestolatka, Amelia, cichy brunet ze smutnymi oczami, Peter i sympatyczny niebieskooki blondyn, Oliver. W piątkę tworzą zgrany zespół i czego jak czego, pracowitości i dokładności nie można im zarzucić. Patrząc z praktycznego punktu widzenia, kawiarnia jest idealna, klienci zadowoleni, a obsługa zadowolona z pracy. Co do mnie, nikt nie będzie miał nic przeciwko, jeżeli posiedzę jakiś czas bez składania zamówienia. W innych kawiarniach by to nie przeszło.
Omijając labirynt stolików i siedzących przy nich ludzi, docieram w końcu do 'naszego'. Siadam na samym skraju fotela, jak najbliżej okna i ściągam kurtkę. Z torby wyjmuję mp3, załączam ostatnio odtwarzaną playlistę, zakładam słuchawki i nic więcej się już nie liczy.

Pinch me, is this real ?
This feeling of release.
I'm floating in your heaven.
In the corners of my dreams. *


Wcale nie chciałam tu przychodzić. Wolałabym być teraz gdzieś w bezpiecznym miejscu, zakopana głęboko przed wszystkim i wszystkimi. Nie jestem tu potrzebna, bo wiem jak to całe spotkanie przebiegnie. Nie mam ochoty słuchać jak Lauren spędziła cudowne południe z Harrym. Trzymali się za ręce, czy to może za wcześnie ? Spoglądał na Nią swoimi zielonymi oczami, tak jak kiedyś spoglądał na mnie ? Kiedyś, jakie kiedyś. To było kilka dni temu. A sposób w jaki na mnie patrzał nie był wyjątkowy, po prostu za dużo sobie wyobrażam. Ale choćbym jak mądrymi słowami przemawiała do samej siebie, serce bije mi jak oszalałe, gdy próg kawiarni przekraczają Natalie i Mary. Uśmiechają się przyjaźnie i podekscytowane podchodzą do stolika. Siadają na przeciwko mnie na czerwonej kanapie i mam wrażenie, że nie potrafią skupić się na jednej rzeczy.
- O matko, ciekawe czy się pocałowali .. - spekuluje Mary. Pocałowali ? Przecież to za wcześnie, to tylko pierwsze spotkanie, ludzie nie całują się tak od razu ... Chyba staram przekonać samą siebie, ale wiem, że to nie prawda. Mimo, że ja myślę inaczej, inni nie mają oporów, żeby całować się z kimś na pierwszej randce. Coraz bardziej tracę ochotę na siedzenie tutaj.
- Gdzie ona jest, spóźnia się już prawie piętnaście minut, a my tu czekamy na wieści ! Pewnie się .. zagadali czy coś .. - mówi Natalie z naciskiem na ostatnie zdanie. Dziewczyny wybuchają śmiechem, a ja mocno zaciskam pięści, żeby nie wypomnieć im ich spóźnienia. Nie jestem głupia, wiem co robię źle. Nie powinnam się tak zachowywać, bo to nielogiczne, być zazdrosnym o chłopaka, z którym Cię nic nie łączy i którego zna się .. jakieś dwa tygodnie. Zwłaszcza jeśli ta zazdrość dotyczy przyjaciółki. Ale na tym moja mądrość się kończy, wiem co robie źle i za nic nie potrafię wziąć się w garść i przestać.
Dźwięk dzwonka oznajmia, że ktoś wszedł do kawiarni. Natalie macha energicznie w stronę nowego gościa, ale ja nie podnoszę wzroku znad blatu stolika. Wiem, że to Lauren tak dobrze, jak wiem, że nie podobałby mi się widok jej tak rozpromienionej jaka zapewne jest po spotkaniu z Harrym. Po raz kolejny muszę skarcić siebie samą za zazdrość wobec przyjaciółki. Dziewczyna siada obok mnie, a ja podnoszę wzrok starając zainteresować samą siebie tym co teraz usłyszę. Ku mojemu zdziwieniu jednak, Lauren wcale nie wydaje się rozpromieniona czy zadowolona.
- No, opowiadaj ! I jak tam było ? My się jaramy tu jak .. pochodnie ! - mówi Mary pochylając się w stronę Lauren. Odwracam się opierając stół, żeby mieć lepszy widok na przyjaciółki. Z głośników leci Owl City - Fireflies i mimowolnie uśmiecham się lekko. Pamiętam, jak kiedyś nocowałyśmy u Mary. Jej rodzina pojechała gdzieś do cioci z gór. Mary czuła się wtedy baardzo źle i nie mogła pojechać .. Puściłyśmy Fireflies i postanowiłyśmy upiec babeczki. Co prawda nie wyszły tak jak się spodziewałyśmy, musiałyśmy nakarmić nimi psa sąsiadki, ale piosenka i tak już na zawsze będzie mi się kojarzyć z babeczkami, na które jakoś mi przyszła teraz ochota.
- I jak , będzie coś z tego ? - docieka Natalie rozsiadając się wygodnie na kanapie przygotowana na jakąś długą opowieść jak to było i będzie cudownie.
- Dupa będzie ! - mówi Lauren, a my zdziwione przypatrujemy jej się nie rozumiejąc o co chodzi.
- Dupa to będzie , wiesz .. Potem. - śmieje się cicho Mary, ale na widok wyrazu twarzy przyjaciółki cichnie. - Opowiadaj.
- Nie ma co opowiadać, dupa będzie , bo z tego Harrego też niezły dupek. - wzdycha Lauren opierając się o oparcie fotela. Analizuję szybko w myślach to zdanie. Dupa będzie, czyli randka im się nie udała. To chyba wredne, ale jestem zadowolona. Z Harrego też dupek. A tego już nie rozumiem, bo jak taki zieloonoki loczek może być dupkiem ? - No więc tak, na początku fajnie pięknie, przyszedł po mnie punktualnie, przywitaliśmy się, nawet się przytuliliśmy i ogółem szykowało się fajnie. Idziemy do parku, ale nie tego obok domu Cassie tylko tego dalej, przy przedszkolu. Nie wiem czemu w sumie, no ale jakoś tak wyszło. Rozmawialiśmy na luzie, trochę się pośmialiśmy i było fajnie, nie powiem. Doszliśmy do tego parku, pośmialiśmy się trochę z łabędzi, mają chyba jakiś okres godowy i wariują.
Nadal nie rozumiem czemu Harry to dupek. Opis Lauren jest tak na prawdę moim wymarzonym spacerem z chłopakiem ..
- No i wyobraźcie sobie, że siedzimy na ławce i on nagle do mnie, że to trochę tak głupio, ale on ma prośbę ! - prycha Lauren. - "Wiesz, Ty się przyjaźnisz z Cassie i ogółem, mogłabyś mi coś o niej powiedzieć ? Wydaje się być fajna i ogółem " - mówi naśladując zachrypnięty ton głosu Harrego. - Bez obrazy Cass, ale .. DUPEK ! Przecież umówił się ze mną !

***

Dziesiąty rozdział, wow szybko to zleciało :D Dziękuję wszystkim, którzy czytają moje opowiadanie. Dziękuję wszystkim, którzy zostawiają komentarze. To naprawdę .. Więcej niż magiczne ! Zakładając tego bloga bałam się, że nikt nie będzie tu wchodził, a ja sama przestanę pisać. Dziękuję, że tak się nie stało. Chciałam powiedzieć, że to ‘już’ dziesiąty rozdział, ale tak naprawdę to ‘tylko’ dziesiąty. Bo wszystko dopiero się rozkręca :)
Jedenastka uwaga, jest w połowie napisana i miałam w planach dokończyć ją w ten weekend, ale tak się złożyło, że zapomniałam o dwudniowym weselu kuzynki, więc w weekend będę nie żywa :c Nie lubię wesel i na pewno będę się nudzić, więc zamiast jeść, pić i tańczyć będę ubierać w słowa dalszy ciąg, Haha :D
W każdym razie, zapraszam do czytania, komentowania i przesyłania innym mojego opowiadania :3
* Natalie Walker - Walking Dream 
e. wyłączyłam kody obrazkowe przy komentarzach, to tylko niepotrzebnie denerwuje i zabiera czas :D

15 komentarzy:

  1. Nastepny chcee ! :)

    + zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty! Dodawaj kolejny jak najszybciej bo jestem strasznie ciekawa co dalej! Zapraszam do mnie http://dusiaa-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze cudny rozdział. Coś mi się wydaję, że będzie coś poważniejszego pomiędzy Cassie i Harrym, ale zobaczymy czy coś takiego wyjdzie. (http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam twojego bloga od niedawna. Nie przeczytałam pierwszych paru rozdziałów, ale za to ten i parę ostatnich przeczytałam całe ;) Teraz będę na bieżąco. Naprawdę fajnie się to czyta! Ale i tak NAJBARDZIEJ podoba mis się twój wygląd bloga i te słodziutkie zdjęcia przy rozdziałach i ogólnie zdjęcia chłopców w tle ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny rozdział :) Ogółem cały blog jest niesamowity ;*

    [http://beyourself-lifestyle.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  6. to się dzieje ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz , w głębi serca czułam , że właśnie taki będzie przebieg tej randki ;P Suuper rozdział i czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ulżyło mi... Ufff... Bardzo dobrze, że tak poszło... No i jeśli dasz radę to dodaj rozdział jak najszybciej !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. kooooooocham to *.*
    hahahaha wiesz jak ja sie wkurwiłam jak przeczytałam że Lauren i Harry, ale pod koniec zrozumiałam o co chodzi :)
    czekam na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahaha koniec najlepszy :D;D Cudowny rozdział i czekam na nn :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny, świetny, świetny *__* i.może ja też jestem wredna, ale cieszę się, że "randka" Harrego i Laury się nie udała. Jakoś od początku chciałam, by był z Cassie. Kurde, ona musi być teraz nieźle podjarana, bo nie dość, że jej obawy okazały się płonne to Hazza na spacerze z Laurą pytał właśnie o Cassie. Hmmm, coś się tutaj szykuje. Mam tylko nadzieję, że przyjaźń dziewczyn nie rozpadnie się z powodu chłopaka. Są ze sobą naprawdę zżyte i głupio by było,,gdyby wszystko skończyło się przez taką błahostkę. Trzymam kciuki za Harrego i Cassie. Chociaż jestem ciekawa, czy wątek z Zaynem był jednorazowy, czy też coś z,tego wyniknie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i nie mogę się doczekać, aż przeczytam więcej o Harrym i Cassie.
    [reasons-to-be.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle wspaniały rozdział ^^ Wątek z Zaynem: Mam nadzieję, że będzie się z nim działo coś dalej, a nie tylko tak jakoś na chwilę się pokazał :) A co mogę powiedzieć o Hazzie? Tak szczerze, to chciałabym, żeby był z Cassie. Nie wiem czemu...może dl. że od razu w tej windzie już coś się szykowało i jakoś tak wolę, żeby to oni byli razem. A ta randka z Lauren i Harry to był coś :) W końcu poczuła zazdrość. Czekam na następny i zapraszam do mnie: onedirection-to-poland.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. jezu jezu ale cudowne opowiadanie zakochałam się w nim i w tobie dziewczyno cudo cudo cudeńko hahahah sorki troszki jestem zakręcona bo właśnie skończyłam 10 rozdziałów czytać ale troszki smutno bo bardzo szybko się je czytało i bardzo ale to bardzo chce następny hahaha


    Kocham LIV <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Zakochałam się, poważnie *.* Jesteś moim natchnieniem, jak ty bosko piszesz *.* Cała jesteś boska. I kolejna osoba dowodzi mi, że nie mam talentu ;_; co nie zniemia fakt, że Cię kocham. To, no ten.. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  15. Huhu, ciekawe ;3 . Dużo się dzieje i wgl, faajne ^.^ Piszesz tak... dojrzale, starannie dobierasz słowa, nigdy nie jest nudno. Zazwyczaj czytając blogi jestem dość wybredna i muszę się do czegoś przyczepić, ale Twój jest na to zbyt zajebisty ^.^ weny Ci życzę z całego serca :3 Czekam na kolejny rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń